Cierpienia upartych zakochanych w „The Husky & His White Cat Shizun” #4 Rou Bao Bu Chi Rou, recenzja powieści

No wreszcie! Nie tylko grzecznie doczekałam się na tom czwarty The Husky & His White Cat Shizun – przypomnę, że warunkiem było skończenie wpisu o dwóch poprzednich częściach – to wreszcie fabuła romansowa rusza z kopyta i to tak, że aż się kurzy. Tym razem nie tylko Mo Ran 2.0 jest durnym ciapciakiem, co sprawia, że akcja nabiera porządnych rumieńców.

Wprawdzie główna fabuła trochę jakby nie istnieje w tej części, ale najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. A poza tym Rou Bao Bu Chi Rou zdecydowanie lepiej idzie prowadzenie wątków romansowych niż sensacyjnych, więc w sumie na dobre wychodzi. Ale – do rzeczy. Mo Ranowi udało się zebrać wszystkie dusze ukochanego mistrza i teraz nadszedł trudny czas oczekiwania na jego powrót do żywych. Przez pięć lat, w czasie których mistrz Huaizui czuwał nad swoim wyklętym uczniem w trakcie tego trudnego procesu, żaden z wychowanków Chu Wanninga nie zdecydował się na zmianę nauczyciela. Xue Meng rzucił się w wir treningów i przygotowań do wielkiego turnieju, mającego wyłonić najlepszego kultywatora młodego pokolenia, Shi Mei zgłębiał tajniki uzdrawiania najpierw w Shisheng Peak, a później w sekcie Guyueye. Mo Ran z kolei spakował tobołek i wyruszył w świat, by jak najszybciej osiągnąć poziom sprzed odrodzenia oraz stać się godnym uczniem dla mistrza, który z jakiegoś powodu oddał za niego, wiecznie odtrącanego kundla swoje życie. Przy okazji uczy się nie tylko technik kultywacji, ale również nadrabia szkolne zaległości. Łatwo nie jest – wyrzuty sumienia połączone ze wspomnieniami z przeszłości dopadają go w chwilach słabości, doprowadzając prawie na skraj szaleństwa.

Po pięciu latach Yuheng Elder powrócił z martwych i został powitany w sekcie z wielką ulgą, powagą oraz serdecznością. Mo Ran, niestety, nie zdążył wrócić na czas, co zaowocowało cudownie komiczną sceną ich pierwszego spotkania, w łaźni, gdy Chu Wanning stracił grunt pod nogami, widząc przystojnego, pięknie zbudowanego mężczyznę o lśniącej, ciemnej skórze. A gdy wyszło na jaw, że ten niesamowicie pociągający mężczyzna to Mo Ran… cóż, od tej pory chłodnemu, wyniosłemu mistrzowi będzie bardzo trudno zachować twarz. I spokój. I pożądanie pod kontrolą. Jednakże jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby którykolwiek z nich zrobił coś więcej, niż tylko pragnął w zaciszu serduszka (oraz swoich sypialni) tego drugiego. Szczerze mówiąc – trochę takiego cierpienie się ciapciaczkom należy. Ono samo nie zmienia za bardzo charakteru całej historii, wciąż więcej tu komediowego sznytu niż angstu – tak, Mo Rana trawią wyrzuty sumienia, czasem jest mu smutno, że był taką straszną szumowiną i ma krew tylu ludzi na rękach, ale te fragmenty nie dominują.

Pamiętajcie: porzuciłam nadzieję, że będzie tu jakaś psychologiczna składność. Czy poprawiło to mój odbiór powieści? A jakże! I to pomimo tego, że nadal nie jest w tej kwestii za dobrze, ale  Rou Bao Bu Chi Rou już nawet się stara. Ciągle idzie jej to średnio słabo, głównie dlatego, że bardzo chce pisać jednak komedię z elementami erotycznymi, ale jak już przestaniemy czegokolwiek oczekiwać, to nawet się miło tu zaskoczymy. I to właśnie bardziej niż cokolwiek innego skłania mnie do opinii, że lepiej radzi sobie z prowadzeniem narracji romansowej niż bardziej złożonych kryminalnych czy obyczajowych fabuł. W czwartym tomie o tym, że nie chodzi tylko o wspólne wzdychanie do siebie oraz brak zaspokojenia pożądania, przypomniała sobie właściwie pod sam koniec. Może gdyby nie pisała The Husky… w odcinkach, a właśnie jako całościowy tom z pamięcią byłoby lepiej.

Anyway. Wróćmy do tego, że danmei, o którym tu dzisiaj rozmawiamy, jest komedią z erotycznymi elementami – wiedziałyśmy, że autorka nie będzie uciekać od scen opisujących kontakty seksualne (dzięki wspomnieniom Mo Rana 1.0), ale być może, podobnie jak ja, niekoniecznie spodziewałyście się, że polityki „za zamkniętymi drzwiami” w ogóle tu nie będzie. Nawet w przypadku  naprawdę nieźle wprowadzonej sceny masturbacji – i to takiej rozpisanej na prawie trzy pełne rozdziały. Z dołożoną ilustracją! (Dziękujemy paniom wydawczyniom). Po książkach Mò Xiāng Tóng Xiù czy priest to aż oczka przecieramy ze zdziwienia. Przez to, że w czwartym tomie największy akcent został położony właśnie na kwestię wzajemnego „kochania się bez otwierania paszczęki, żeby wyznać romantyczne uczucia”, Rou Bao Bu Chi Rouma naprawdę dużo okazji, aby poznęcać się nad Chu Wanningiem oraz Mo Ranem, co wykorzystuje zresztą bez większych skrupułów.  Oznacza to również, że napięcie erotyczne mamy tutaj wysokie – i tak jak nasza reformowana szumowina radzi sobie z nim całkiem nieźle, w większości przypadków skutecznie ukrywając swoje bardzo wisceralne reakcje na bliskość shizuna, tak Chu Wanning ma bardzo, ale to bardzo duży problem. Przynajmniej przestał już okładać bezsensu biednego, chociaż większego i zdecydowanie bardziej pociągającego Mo Rana swoim świętym biczem (trochę się opanował, a trochę autorce zapomniało chyba). Nie oznacza to jednak, że znalazł się w specyficznie trudnej sytuacji, w jakiej nagle zaczął czuć bardzo cielesne pożądanie, z jakim nie umie sobie absolutnie poradzić. Dlatego ucieka. Albo plączą mu się nogi. Albo robi sporo głupich rzeczy, sądząc, że w ten sposób „ocali twarz”. Gdyby to był audiobook albo serial, poradziłabym, żebyście wzięły popcorn.

A teraz, no cóż, pozostaje czekać na piąty tom do kwietnia i wybrać coś z hałdy hańby do przeczytania. Może to będzie drugi tom Stars of Chaos – planowałam wpis o dwóch tomach naraz, więc miałoby to sens. Czyli pewnie wygrzebię coś zupełnie innego. Ups?

Na marginesie: tłumaczki, redakcja i korektorki nie mogą się zdecydować, czy słowo „shizun” powinny pisać dużą czy małą literą. Przez chwilę myślałam, że może rozróżniają funkcję (małą) od tytułu (dużą), ale materiał dowodowy pokazuje, że niekoniecznie się tego trzymają.


Ilustracje w tym wpisie są screenami z elektronicznego wydania.


Metryczka

  • Liczba tomów: 11 (311+39 rozdziałów)
  • Rozdziały: tom 4: 120–154
  • Data wydania: 05.12.2023
  • Wydawca amerykański: Seven Seas Entertainment
  • Tytuł oryginału: 二哈和他的白猫师尊 (Èr Hā Hé Tā De Bái Māo Shī Zūn)
  • Demografia: josei
  • Gatunek: danmei ・ xianxia

Skomentuj